27 lutego 2012

Virgen de Guadalupe - to już koniec



Wybrałem się w miejsce które od zawsze planowałem dowiedzić oglądając odcinki z Cejrowskim. Największy odpust świata. Dosyć ciekawa historia cudu. Mateczka z Guadalupy, nie mylić z Matką Boską Jasnogórską ;) Rocznie przybywa tu 12 milionów pielgrzymów, dla porównania do Częstochowy 4 mln. W tym miejscu ponad 500 lat temu miał miejsce cud, który powoduje ten tłum ludzki.

Był sobie indianin Juan Diego który nie miał w tamtych czasach żadnych praw, a pies biskupa był wtedy więcej wart niż on sam. Tak też schodził sobie pewnego dnia ze wzgórza, wydeptaną już ścieżką gdy nagle poczuł zapach kwiatów, usłyszał ptaki i zobaczył blask!. Podszedł w to miejsce gdzie owy blask dochodził i to co tam ujrzał to panienkę, ubraną jak białe kobiety ale twarz miała ciemną jak indianie! I ta kobieta odzywa się do niego w jedynym języku jaki znał. Tak naprawdę był to prosty chłopina który prawdopodobnie nie znał nawet swojego imienia i nie wszystko do końca jarzył. Cóż Bóg wybiera takie właśnie osoby. Matka Boska mówi do niego, idz do biskupa, zapukaj do jego drzwi i powiedz mu aby na tym wzgórzu zbudował kościół na moją cześć. Juan DIego poszedł, zapukał do drzwi biskupa i odziwo zwykły miejscowy chłop został przyjęty na pokoje. Biskup tam go pobłogosławił i odesłał go z powrotem. Historia się powtarzała i 4 czy 5 razy spotykał na tym wzgórzu matkę Boską. Biskup poirytowany ciągłymi wizytami chłopa powiedział dobrze, będzie kościół dla indian tylko przynieś mi jakiś dowód że to wszystko dzieje się naprawdę a nie tylko roi się w Twojej głowie :) Powrócił do Matki Boskiej, ona na to idz syneczku stanie się cud biskup zrobi to cu mu mówię. Tam za pagurkiem rosną róże, zerwij je, zawiń w tą "suknię" w której chodzisz i zanieś je do biskupa. Jego to specjalnie nie ździwiło że w grudniu w Meksyku, na pustyni rosną róże i to jeszcze jakieś róże kastylijskie. Zazwyczaj na tym terenie rosły kaktusy, sucha ziemia, skorpiony i nic więcej. Gdy Juan Diego zaniósł to wszystko biskupowi, kiedy wysypał te róże na podłogę, zobaczył że nagle wszysycy przed nim padają na kolana.... (what the fuck?) Lekko zdezorientowany, nie wie co się dzieje, patrzy na swoje ubranie i to co mu się tam odbiło to właśnie ten wizerunek Matki Boskiej z Guadalupe który oglądać można do dzisiaj w bazylice. ;)

Są różne poglądy na temat autentyczności, czy jest to ściema czy nie, tego nie wiem. Ale badali obraz nawet naukowcy NASA i to co jest stwierdzone:

1) Analizy nie odnalazły „śladów pędzla, ani świadectw, by tkanina została zagruntowana”

2) "Według badaczy przeprowadzających dalsze ekspertyzy w namalowanych źrenicach Matki Bożej występuje zjawisko potrójnego odbicia właściwe jedynie źrenicom organizmów żywych, a krzywizna wizerunków postaci w obu oczach (przy 2500-krotnym powiększeniu dostrzeżono ich 12) odpowiada krzywiźnie rogówk ludzkich"

3) Obraz określany jest mianem "nieustającego cudu" z racji na fakt, że indiańskie płótno na którym powstał obraz płótno z agawy: jest w stanie przetrwać najwyżej 15- 20 lat max. Po tym czasie ulega biodegradacji. Natomiast wizerunek Maryi istnieje co najmniej od 1649 roku

Cud po cudzie. Matka Boska z Guadalupe w Meksyku jest wszędzie, w każdym mieście, na każdym meksykaninie gdzieś ona jest, na łańcuszkach, albo wytatuowana na piersi czy ręce. Obok sanktuarium jest mnóstwo straganów i bazarów z duperelami, a w każdym następnym straganie te same duperele. ;) Są koszulki z matką boską, są bryloczki, widziałem otwieracz do piwa z Jezusem, są różańce, są figurki, chusty, obrazy. Kiczu wszelkiej maści. Można również znaleść polski akcent, Jan Paweł II obecny na każdym straganie. Kochany tak samo jak u Nas, a myślę że może i nawet bardziej.

Lepiej dostac po lapach, niz siedziec na dupie... Mexico City!!

Dotarłem oficjalnie do Mexico City. Jedno z największych miast na świecie gdzie dziennie żyje tyle ludzi co w całej polsce, a żeby dotrzeć z jednego końca miasta na drugi trzeba przejechać 100 km. Ogromne miasto, moloch! Na miejscu obraz zupełnie inny niż to sobie wyobrażałem. Co odrazu obaliłem a czego się spodziewałem to słynne zielone garbusy taksówki, tego już tam nie ma. Prawdopodobnie w okolicach +/- 2 lat, zmienili wszystkim kolory taksówek w mieście i teraz muszą być złoto-bordowe. Co jeszcze myślałem że będzie niewyobrażalny uliczny zgiełk i hałas, oraz zasada żadnych zasad na drodze. Nie było tak źle:) Może się już do dzwięków przyzwyczaiłem, ogólnie jeszcze jest samowolka, ale w centrum zasady obowiązują. Co do popularnego tematu bezpieczeństwa. Wcześniej pisałem że mogą Cię łatwo okraść, wsiądziesz do taksówki z ulicy to mogą Cię gdzieś wywieść i porwać, itp. Jednak nie uważam aby w Meksyku było bardziej niebezpiecznie niż w większości stolic. Tak samo koleżanka powiedziała mi że na pewno nie jest niebezpieczniej niż w Ameryce południowej. Spokojnie miasto można zwiedzać samodzielnie. Generalnie wybierając się do Mexico powinnaś/powinieneś uważać, ale bez popadania w nieuzasadnioną panikę.

Metro w mieście jest potężne. Korzysta z niego dziennie miliony ludzi i "pod miastem" jest bezpieczniej niż na górze. Wcale nie skomplikowane. Wręcz jeśli masz przy sobie małą mapkę metra bardzo proste. Tylko raz się pomyliłem i pojechałem w inną stronę. Bilet na metro kosztuje 3 pesos czyli jakieś 60gr. Metro utrzymuje tysiące ludzi. Wchodzi np. ślepieć z plecakiem i laską, w tym plecaku głosnik podłączony do walkmena i prezentuje w ten sposób zmieniające piosenki z tej płyty. A płyt piratów z wydrukowanymi okładkami trzyma w ręku całą garść i sprzedaje je po 10 pesos czyli jakieś 2 zł 50 gr. Tanioszka. Prawie na każdej stacji ktoś wchodzi, ktoś wychodzi i sprzedają różne rzeczy jak gazety, jakieś słodycze, muzykanci... Czemu tak się produkują a nie jak u nas siedzieli by sobe w domach? Zasiłków dla bezrobotnych w meksyku nie ma, a w ten sposób sami znajdują sobie pracę i zajęcie i nie płaczą w domu że nie ma z czego żyć. Widziałem coś niezwykłego mianowicie około godzin popołudniowych gdy jest największe natężenie ludu i ludzie się ściskają jak sardynki na maxa, policjanci segregują ludzi: kobiety na prawo peronu, mężczyźni na lewo. Oczywiście zbulwersowany tą niesprawiedliwością chciałem iść na prawo;) Ale spoko opcja, bo przynajmniej w tym ścisku nikt nie musi obmacywać czy molestować pięknej pani. W tym ścisku w godzinach popołudniowych wracając do polski i jadąc metrem na lotnisko, miałem przy sobie plecak i wielką walizkę. Dopiero za 5 razem udało mi się wcisnąć gdy było nieco mniej ludzi. Inaczej z moimi tobołami mógłbym tam stać do popołudnia:)



W historycznym centrum miasta Meksyk bo o nim tu cały czas mowa. Koło placu Zócalo, znajduje się katedra metropolitarna. Jest największą i najstarszą katedrą w Meksyku. Miasto pełne przestępców ma tam też swojego patrona, św. Ramon Nonato, jacyś kieszonkowcy, włamywacze, zostawiają tam swoje wota i prośby zapinając takie małe kłódeczki aby ich sprawa została rozwiązana przed sądem, albo by kolejny włam był udany;)  Trochę więcej o tym mówi Cejrowski w jednym z odcinków.

Wraz z Paty i Tito udaliśmy się na największą wieżę w mieście Torre Latinoamericana 183m. (nasza jasna ma 106) wieżowiec który jest tak zbudowany że jest odporny na trzęsienia ziemi i przetrwał to największe w 85r. Można z tej wieży ogarnąć wzrokiem całe miasto. Smog nad miastem jest podobno bardzo gruby, to przez zanieszczyszczenie powietrza, brud, i ilość samochodów mniej więcej proporcjonalną do liczby ludzi. Do tego miasto jest położone między górami co sprzyja powstawaniu smogu i wiatry nie mogą przegonić tych chmur. Ja byłem w czasie gdy niebo było w miarę oczyszczone, ale gardło od kilku dni bolało mnie jakby w środku szalało stado rozszalałych bestii i nic mi nie pomagało, a jak doleciałem na lotnisko europejskie przestało jakby ręką odjął;) Czyli bardzo zanieczyszczone i suche powietrze. Przy okazji wracając do domu pierwszy raz miałem tak, iż po wylądowaniu ogłuchłem jak pień. Nic nie słyszałem. Różnice ciśnienia nie sprawiały mi nigdy problemów, ale tym razem się przeraziłem. Miałem zablokowane uszy, nie wiedziałem czy mówię do kogoś cicho czy krzyczę :D A tak naprawdę właśnie wcale do śmiechu mi nie było. Po 4h lewe mi puściło, a na następny dzień na szczęście prawe. Doceńcie to że słyszycie!

Muzeum antropologiczne podobno jedno z najsłynniejszych na świecie. Niezłe w środku mieli rzeczy, ale jakoś nie miałem ochoty na zwiedzanie muzeum, i na trzeźwo nie zawsze lubię po takich miejscach chodzić. ;) Taki miałem dzień, ale powiem Ci że zbiory tamtejsze robią wrażenie! Szybko je przeleciałem, mimo iż jest bardzo duże i zajeło mi to z 40 min. Kalendarz Azteków. Jeden z exponatów muzeum.

Czego nie zobaczyłem i żałuję? Nie zobaczyłem lucha libre odmianę wrestlingu. Podobnie jak w stanach, tylko tutaj zawodnicy walczą w maskach. Pełno jest takich masek czy figurek wrestlerów do kupienia na różnych straganach z pamiątkami. Jako że w dzieciństwie moim idolem był Hulk Hogan, naprawdę chciałem na to iść! Może w przyszłości... gdzieś... z kimś...

Będąc w Meksyku, spełniłem swoje marzenie. A właściwie to cel, bo marzyciele marzą a Ci co stawiają jasne cele, realizują je.

Saludos!

Miejsce, w którym ludzie stają się bogami

Elo.
Teotihuacán, miejsce polozone na północny wschód od miasta Meksyk. Według legend zostało ono zbudowane przez olbrzymów, zwanych quinametin, którzy mieli żyć przed pojawieniem się ludzi i zostali zniszczeni przez wielką katastrofę.


Miejsce robi naprawdę wrażenie. Jest mega duże, ogromny obszar gdzie położone są te piramidy i budowle. Zmęczyłem się tam jak pies, chodząc kilka godzin czy też wspinając się na szczyt największej z piramid. Cały kompleks utrzymuje dziesiątki ludzi sprzedających różne pamiątki. Najważniejsze są tam dwie budowlne piramidy: piramida słonca i piramida ksieżyca.


Na przeciwko piramida księżyca, mniejsza nieco. A po lewej piramida słońca na którą się wspiołem. W Teotihuacán umówiłem się z Pati Gonzales i kolegą, ponieważ był to już mój praktycznie koniec podróży ostatnie 4 dni i do domu, zostawiłem to miejsce na koniec jako że było mi po drodze. Pati przyjechała na spotkanie z rodziną i zanim wszystko obeszliśmy nastał już wieczór. A ja musiałem jeszcze jechać do Mexico City i znaleść sobie jakiś nocleg.
Dotego cały dzień przeżyłem jak pustelnik na bułce z rana, snickersie i butelkach wody. Pojechaliśmy wszyscy coś zjeść, ale mój żołądek tak się skurczył że po zjedzeniu zupy z tacos był już ładnie najedzony! a za chwilę talerz spaghetii (wiem spaghettii mogę sobie jeśc w polsce ale miałem akurat ochotę) normalnie taki talerz to dla mnie nic, a tam jadłem na siłę i tylko kręciłem głową że już nie daje rady ;D piwo po zupie już pominę bo zmieściło się.
Nie ma co teraz jechać i szukać hostelu, tak więc na szczęście Pati i jej rodzina zaproponowali mi nocleg u siebie w domu. Jej miasto jest godzine od Mexico City nazywa się chyba Pachuca ale teraz nie pamiętam nazwy. Następny dzień wraz z kolega Tito, Pati i jej ojcem pojechaliśmy do stolicy na szczęście jej tata tam pracuje także było po drodze i nie czułem się problemem:)To było naprawde miłe spotkanie, rodzinę tęż ma bardzo fajną a jako że ojciec i matka posługują się angielskim można było m.i.n przy stole pogadać i się z wszystkimi pośmiać. A było nas łącznie 8 osób;)

Teotihuacán wydaje mi się że miejsce obowiązkowe do zobaczenia. Piszcie w komentarzach co o tym miejscu myślicie.

Meksykańska kuchnia

Kuchnia meksykańska, niby każdy wie ale co to właściwie jest.??

Sztuka kulinarna meksyku łączy w sobie tradycje Indian, Azteków oraz hiszpańskich konkwistadorów którzy kiedyś owy kraj najechali. Kuchnia meksykanów opiera się głównie na kukurydzy jak placki tortilla, mięsie i ostrych dodatkach typu salsa czy już mój ulubiony sos Valentina ;)


Warto próbować wszystkiego. Wszelkiego rodzaju tortille, quesadille, tacos itd. Ale przez pierwsze dni należy uważać. Meksykanie lubią wszystko na ostro, bardzo ostro! Ja sam pierwsze dni aklimatyzowałem się szczególnie z ich wyjątkową kuchnią. Prosiłem z początku bez pikantnego, a z każdym następnym dniem brałem już coraz więcej aby tuż przed wyjazdem jeść wraz z innymi jak normalny meksykaniec. Mimo to nie uniknołem problemów z żołądkiem. I był okres że przez tydzień brzuch mnie bolał każdego dnia. Ludzie z europy i stanów często mają problemy po przyjeździe na miejsce, są tu inne bakterie i zanim organizm się przyzwyczai musi minąć kilka tygodni. U mnie na szczęście udało się wytrzymać bez wizyty u lekarza.

Bardzo polubiłem serwowane na ulicach meksyku "quesadille". Placek z "mąki kukurydzianej" do tego albo podsmażana wieprzowina zwana Chicharrón, może też być wersja bardziej exclusive ale to zależy gdzie- z kurczakiem;) do srodka jeszcze kładzie specjalny ser, troche przypomina wędzony góralski polski, sos zielony albo czerwony i gotowe;) nie raz możesz sobie zażyczyć pieczarki lub pewne jadalne kwiaty do środka ale nie pamietam już ich nazwy ;) Poniżej filmik jak panie przygotowywały mi quesadille :)



Ciekawym daniem jest również Tamales, przypominajace jakby pieróg pieczony w liściach kukurydzy (gotowany na parze), w środku ciasto kukurydziane np. z mięsem. Wybierasz różne smaki, między innymi słodki, pikantny czy smak mole, którego składnikami są kakao i chilie. Bardzo dobre!:)



W Meksyku pikantne jest wszystko. Dosłownie wszystko! Od potraw śniadania, obiady, kolację po przez orzeszki ziemne itp, do cukierków i owoców sprzedawanych na ulicach, obranych i już posypanych pikantną papryką.

                                                            Warzywniak
Meksyk jest chyba jednym z krajów gdzie spożycie Coca Coli jest największe na świecie. Piją ją tam wszysycy, i naprawdę dużo. Nawet robotnicy pracujący przy jakiejś budowie, czy kopaniu rowów, każdy ma przy sobie dużą 2,5 listrową butelkę Coli, a nie jak w polsce wodę mineralną. Prawdopodobnie właśnie dlatego  butelki objętościowo są trochę większe niż te europejskie. Widziałem nawet puszki coli nie takie małe jak u nas, ale wielkości browara w puszcze.

                   O, tak mi smakowało. (meksykanski rosół, gorszy niż w polsce)
Uszat: Widzisz?! Całą zupę wylałeś!
(podchodzi do kilera)
Uszat: A gdzie twoja kiełbasa?
Kiler:....już zjadłem.
Uszat: Następnym razem się tak nie śpiesz!!

24 lutego 2012

Nocne Tabasco, Pueblowksi folklor

To byla dobra szalona noc.

Kolejne spotkanie z gosciem ktorego nie widzialem juz 3 lata. Spotkalismy sie z Davidem. To ciekawe jak spotykasz kogos po takim czasie i nie mozesz sie przyzwyczaic jak ktos sie zmienil i wyglada troche inaczej niz to w naszej pamieci zostalo. Czas działa na każdego. :)


18 lutego 2012

Acapulco


Acapulco, slońce, plaża... Miasto nad oceanem spokojnym. Do tego slynnego kurortu jechalem jakies 7 godz. busem z Puebli. Myślalem ze bedzie w miare meczaco znieść tą podróż, ale okazalo sie ku mojemu zdziwieniu ze autobus ktorym jechalem byl mega luksusowy. Nie jestem przyzwyczajony do takich luksusow transportowych, i w moim wieku wole wziasc gorszy autobus aby nie przeplacac, ale tu nic nie wskóralem, podstawili super wygodny bus bo tylko takie były bilety:) Pierwsza klasa wsrod busów, rozkladane fotele w tym wysuwane podnozki, DUZO MIEJSCA NA NOGI co dla mnie szczegolnie wazne i cenione. Meksyk a u nas tego nie ma! U nas niestety sa mega gowniane Sindbady ktorym kilka miesiecy temu sie meczylem 25 godzin z Polski do Anglii- Nigdy wiecej!. Sieć Sindbad w polsce to jest syf. Strasznie się do nich zraziłem. Pozatym po co jechac na tej przykladowej juz trasie polska wyspy brytyjskie niewygodnym autokarem, kiedy za ta sama cene albo często i dużo taniej z odpowiednio wczesniejsza rezerwacja mozna pokonać w 3 godziny.

Ok, wracajac do Acapulco, zajechalem na miejsce, wychodze piekna pogoda odrazu sprawila na mej twarzy usmiech zadowolenia :) co sobie pomyslalem, ze teraz troche przesadzilem ale tu upal! haha
Jak to w wielu miejcach, tak i tutaj taksówkowe hieny odrazu sie za toba rzucaja. Wczesniej sprawdzilem miejsce noclegu na mapie w miare blisko takze taksowki brać nie potrzebuje. Po 20 min dotarlem do glównej drogi ciągnacej sie wzdloz plazy i wybrzeza, mialem dwie mozliwosci albo isc w prawo albo w lewo. Wybralem lewo, nie pamietajac w ktora strone powinienem isc, na budynkach nie ma numerow dlatego nie moglem sie zorientowac gdzie isc. W kazdym razie pokierowali mnie zle, a wlasciwie to sam dalem sie tak pokierować. Szedlem jakies 40 min z dwoma plecakimi w złą stronę gdy zatrzymal mnie pewien gosciu, pyta sie czego szukam to mu pokazuje mój adres, a on ze wie gdzie ten hostel jest bo jedyny jaki tu jest to po drugiej stronie ulicy. Oni się nie znają na adresach. Pozatym w Meksyku jest tak że gdy się pytasz kogoś np o drogę honor mu nie pozwala aby wyszedł na takieg co nie zna odpowiedzi i nawet jesli nie ma zielonego pojęcia gdzie to jest to i tak coś Ci powie i gdzieś pokieruje aby odpowiedzieć! Poszedl ze mna, co ujrzalem ten hostel jest zamkniety. A ja mialem przeciez rezerwacje i nawet zaplacilem cos za to z góry. Siedzial w srodku ochroniarz typu meksykanski zul, cos probuje wyjasnic łamanym angielskim, tamten mowi do niego po hiszpansku czego nie rozumiem ale poczułem ze oboje juz kreca mi jakiegos wala. Tak wiec pytam sie czy ten adres na kartce to to miejsce bo nazwy nie pamietam. Zul ochroniarz mowi tak to tutaj, drugi gosc ktory mnie przyprowadzil niby z "urzedu miasta Acapulco" ala miejscowy przewodnik ma legitymacje, pokazuje mi pozostalosci po szyldzie i mówi "tak na pewno ten adres to tutaj amigo". Ale ja Ci pomoge znalesc dobry tani hotel... jednym slowem kreci wala a tego nie lubię. Na szczescie u gory byla miła, mloda kierowniczka tego zamknietego hostelu która dzięki Bogu zeszła na dół i mowila po angielsku. Wytlumaczyla mi sympatycznie ze moj adres to hotel oviedo w druga strone i najlepiej wziasc autobus. Uf;) Dziekuje. A ten ala przewodnik jeszcze probowal gdyby nigdy nic do mnie ze pomoge Ci znalesc bus itp. i żebym mu odpalił napiwek za pomoc. Turystyczne hieny nie mają skrupułów. Niby gosciu z urzedu miasta acapulco a pod koniec na przystanku pyta sie czy mi nie załatwić zioła ;) Znalazłem swój hotel, przy morzu, blisko do plaży. Noc kosztowała jakieś 60-70zl a później się dowiedziałem od kolegi z finlandii którego poznałem na plaży że gdybym mówił po hiszpańsku mógłbym wziąść tańszy pokój w tym samym hotelu tak jak on. Gdy nie jedzie się tam w sezonie tylko np w lutym problemów ze znalezieniem taniego noclegu być nie może, ale warto znać hiszpański.

Acapulco musze przyznac ze jest lekko przereklamowane. Bardzo mi się podobała pogoda ponieważ było gorąco około 30 stopni. A w polsce walczyli z -20 stopniowym mrozem. Jestem pełen szacunku dla wszystkich którzy w tym czasie tą syberie przetrzymali. Szczyt popularności Acapulco osiągnął w latach 70 XX wieku i był najpopularniejszym kurortem w meksyku aż do czasu kiedy jego rolę przejeło Cancun. Spadek popularności zawdzięcza również wiadomościom o poziomie bezpieczeństwa. Głównie dzięki porachunkom gangów narkotykowych. Sam widziałem na własne oczy zdjęcia w gazetach z ubiegłej nocy zmasakrowanych i rozstrzelanych w swoich samochodach ciał. W nocy nie jest tu łatwo. Ale głównie chodzi o dzielnice dalej położone od centrum nocnego imprezowego życia z jakiego Acapulco wciąż jest mocno znane. Jestem przekonany że turyści mogą czuć się bezpiecznie jeśli mają oczy otwarte a nocami uważają gdzie chodzą. W Acapulco w odróżnieniu od Mexico City jest jedna różnica moim zdaniem. W Mexico City mogą Cię okraść i porwać. A w Acapulco mogą Cię okraść, porwać albo zabić :D Ciesze się że zaliczyłem to miejsce, miło ten pobyt wspominam, ale jednak nigdy więcej bym do niego nie wrócił.



13 lutego 2012

Gwiazdor z polski ;)

Kilka dni temu nowo poznane dziewczyny na uczelni Mema, zaprosily mnie na dzisiaj abym przyszedl do ich klasy na uczelni na przedmiot cos ala europeistyka i opowiedzial cos przed studentami o polsce haha. Także miałem swój własny wykład na ich uczelni.

Poniewaz byl to dla mnie dobry trening (No Fear!) i dlatego ze lekko sie obawialem, poniewaz nie mam wielkiego dosw. w wystapienach publicznych pewnie ze sie zgodzilem. Ale nie mialem pojecia co tam powiem.

1) Moj angielski jest komunikatywny, ale nie do takiego stopnia abym swobodnie sie nim poslugiwal i cos opowiadal publicznie.

2) Wstyd sie przyznac ale nie pamietam kiedy sa wazne wydarzenia w polsce itp. jak sa to zawsze sie o tym dowiaduje od kogos dlatego nie zaprzatam sobie glowy by pamietac takie rzeczy.

3) Co ja moge opowiedziec o polsce...

Zaszedlem do nich do klasy z Memem na umowiona godzine. Czekajac az podlacza laptopa do projektora, dostalem goraca herbate w kubku. (A JAK, GWIAZDA!) i wiekszosc juz czekala na moja prezentacje hehe. Reprezentowałem nas wszystkich, dlatego starałem się pokazać jak najlepiej nasz piękny kraj. ;) Czułem się naprawdę wyjątkowo.



Byly pytania i ja cos zdolalem opowiedziec. Całość trwała jakieś 40-60min. Spoko, a na koniec otrzymałem uznanie gromkimi brawami. W kazdym razie dalem rade i mysle ze da sie pokonac strach przed wystapieniami publicznymi jedynie cwiczac. Polecam organizacje Toastmaster uczacą wystapien publicznych. Dziala na calym swiecie tym takze w Czestochowie. Zapisze sie bo fajna zabawa i duzy rozwoj osobisty. A takie cos jak widać zawsze sie w zyciu gdzies przyda ;)

SZIEAAA pozdrawiam

Wpasc do paszczy wilka czyli Gay Party

Kilka dni nie pisalem, nektore rzeczy pozostawie dla siebie dlatego tez nie wszystko opisuje.
Ale 2 dni temu wpadlem w konkretne gowno. Niczym blekitna ostryga z Akademi Policyjnej:)
Trafilem na gejowska domowke, bez jaj. Czekos takiego jeszcze nie doswiadczylem w swoim zyciu. Ja z kumplem jako jedyni hetero, + z nami dwie zaprzyjazione lezbijeczki. Wchodzimy do mieszkania a tu z 20 chlopa patrzacych na nas z kumplem jak na lukier na torcie. Wpadlismy jak sliwki w kompot. Ale ok, mowie mu trzymamy sie razem, asekuruj moje tyly, jak cos to sie napierdalamy z nimi. Siedlismy, na krzeslach blisko wyjscia, trzeba bylo zachowywac sie normalnie i pewnie dla niewzbudzania wiekszej uwagi. Jesli poznaliby po naszym zachowaniu ze maja przewage moglo by byc juz dawno po nas. Odrazu jeden z nich podszedl nas zagadywac i skad jestesmy. Wszystko zalatwiac na luzie i dyplomatycznie, dlatego nie znalazl z nami dluszej plaszczyzny do rozmowy. ja z nim wogole nie rozmawialem bo nie znam "na szczescie" hiszpanskiego. hehe Gdyby nie nasze kolezanki ktore z nami staly i gadaly mysle ze nie zostalbym tam nawet 5 min. One wiedzialy ze my nie tego i bardzo troszczyly sie o nas, uf;) A wiec tak siedzimy muza caly czas gra, wypilem dwa piwka a przedemna tancza ze soba pary pedziow. Jestem tolerancyjny ale jak nie musze w tym uczestniczyc ok? :) fuck! ;) Najgorsze dopiero przed nami, byli tam rowniez goscie w wieku okolo 40-50 lat w skorach i z wasem. Kumpel chcial sie wylac, mowi Sebas ja ide na dwor nie ryzykuje w toalecie. Ja na to no pewnie ok idz... W tym czasie na kanapie obok zostalo dwoch mega geylordów stale przysuwajacych sie w nasza strone. Jestem twardy i bym im nawalil gdyby mnie dotkneli ale troche zaczolem sie ich obawiac. Gdy kolega poszedl na dwór widzialem ze jeden pokazywal drugiemu by za nim szedl, a ten co zostal gapil sie na mnie co chwile z usmiszkiem probojac zlapac ze mna "eyes contact" :D Jakbym to w filmie zobaczył to bym się uśmiał, ale mnie to faktycznie spotkało. Kumpel zawrocil "Ty ten gosc za mna szedl!" dobra idziemy razem sie odlac. Wrocilismy i mowimy dziewczynom, ok skarbie my to juz spadamy. (Robi sie za goraco) Video poniżej zastąpi moje słowa!



8 lutego 2012

A place worse than Hell

Miejsce gorsze od piekla:)



Polish, mexican, peruvian and german

Jakie zycie moze byc nieprzewidywalne. Zupelnie przypadkiem mozesz poznac na przystanku ludzi, ktorzy okarza sie twoimi nowymi znajomymi i ktorych czasami szukac ze swieca hehe ;)

Wybralismy sie na miasto z naszymi peruwianskimi przyjaciolmi. Ustawka w centrum miasta, spozniaja sie, Memo dzwoni na ich numer nie odbieraja. Pozniej okazalo sie ze byl to numer budki telefonicznej, a spoznili sie z pewnych (nie bede juz sie zaglebial) problemow zdrowotnych ze stopa. Rozdziewiczylismy kilka Pueblowskich zabytkow typu jakies koscioly, muzea nawet bylem w 1 z pierwszych w meksyku teatrze. A jak wiadomo lubie teatr;) Widzialem tez grób jakiegos goscia ojca o imieniu Sebastian ktory jest zabalsamowany niczym Lenin od ilus tam setek lat i tak sobie leży.


Odwiedzilismy rowniez miejscowe knajpy w dzielnicy jakiejs artystycznej na poczatku;) Katy miala urodziny, Memo kupil jej kawalek tortu ze swieczka, a facet grajacy na gitarze czy tam skrzypcach zagral dla niej urodzinowa latynoska nute. Impreza urodzinowa zakrapiana piwem Sol trwala niespodziewanie milo...
After party na herbate i kawe przenieslismy sie do centrum poniewaz zaczelo byc bardzo zimno! TAK myslalem ze to meksyk, ale tu tez sa zimne pory. Spadl nawet grad! A ja, jak zwykle wszedzie w japonkach:)


Romelia wyjechala do Veracruz, na pamiątkę dostała odemnie polską czekoladę (dziewczyny kochają czekoladę:)) i kilka polskich monet o które prosiła. A my oprócz niemki, wybralismy sie nastepnego dnia w trip do <...nazwa miasta uzupelnic pozniej> jest to mala miejscowosc polozona zajebiscie wysoko, prawie caly czas utrzymuje sie tam mgla albo chmury. A droga prowadzaca do tej miejscowosci kreta i niebezpieczna. Jeden niekontrolowany ruch i mozna wypasc samochodem w przepasc której dna nawet nie zobaczysz. Tam spenetrowalismy meksykanska jaskinie, gleboka w dol na okolo 1050 m. dluga nie pamietam ale zajelo nam przejscie na sam koniec i z powrotem jakas 1-1.5 godziny. :) To bylo cos. Na poczatku myslalem ze tam zgine i nigdy mnie nie znajda :D
W sumie chyba nigdy nie bylem w takiej jaskini, siegajas pamiecia do czasow podstawowki i szkolnych wycieczek w polsce, nie przypominam sobie niczego podobnego oprocz wieliczki, no ale to co innego;) Tam stromo, czasami bardzo ciasno, wąskie szczeliny przez które trzeba się przedzierać, ciemno i ślisko no i ja w moich profesjonalnych japonkach to wspinaczki;)

                     PAPIER TOALETOWY Z AUTOMATU. Jak nie zaplacisz... oj ;)